Smoleńsk i Nowe Miasto to paciorki jednego różańca

Tekst powstał 13.10.2010 roku po tragicznej katastrofie samochodowej gdy zginęło kilkanaście osób

W ciągu jednego półrocza kolejny wypadek z dużą ilością ofiar.

Można by napisać jeszcze raz – i pisano o tym na S24 wielokrotnie – że rządzą nami pechowcy i stąd takie nagromadzenie nieszczęść.

To byłoby za proste wytłumaczenie. To co nazywamy potocznie pechem jest tak naprawdę materializacją ryzyk, które są potencjalne, i przy wystąpieniu sprzyjających okoliczności – materializują się.

Zauważmy, że te zdarzenia wystąpiły w komunikacji publicznej – czyli tam, gdzie państwowe przepisy szczegółowo regulują sposób działania, nie tylko w sytuacjach normalnych ale i nadzwyczajnych.

To co się wydarzyło, to co łączy te zdarzenia, te upiorne materializacje ryzyk – to właśnie to, że te sprzyjające okoliczności następują. I że w konsekwencji giną Polacy, pod tym względem jesteśmy równi – czy to Prezydent RP, czy to bezrobotni zbieracze owoców z Drzewicy.

Jak to jest możliwe, że materializacja ryzyk następuje w takim nagromadzeniu właśnie teraz , w tym czasie, sześciu miesiącach 2010 roku ?

Moja diagnoza jest następująca – polskie państwo doszło do takiego stopnia dezorganizacji, że to co jest potencjalnym ryzykiem i w warunkach dobrze zorganizowanego państwa nie następuje, to teraz, przy tym konkretnym stanie państwa – zaczyna występować, dlatego, że przekroczony został punkt krytyczny, poza którym jest już tylko chaos. I następuje zjazd organizacji, czy to państwa, czy to firmy do niebytu.

Te zdarzenia – poczynając od Smoleńska, a skończywszy na Nowym Mieście są tylko symptomem, oznaką stanu państwa.

Ktoś może zapytać – jaki jest związek pomiędzy stanem państwa a tym, że w sześciomiejscowym busie pod Nowym Miastem podróżowało osiemnaście osób i że zabili się wpadając pod ciężarówkę?

Ano ma, i to ścisły związek.

Żeby to zrozumieć trzeba zadać kilka pytań:

Dlaczego Ci ludzie podróżowali w takich warunkach?
Dlaczego nie każdy swoim samochodem? Albo wszyscy autobusem?
Dlaczego ten kierowca jechał tak szybko, w dodatku wyprzedzał we mgle?

I kilka odpowiedzi:

Podróżowali w takich warunkach, bo gdyby kierowca wziął tylko sześć osób, to transport do miejsca pracy byłby za drogi.
Nie jechali swoimi samochodami, bo są od lat bezrobotni i po prostu ich nie stać na samochód.
Nie jechali autobusami, bo w ich okolicy po prostu nie ma linii autobusowych. Zostały zlikwidowane jako “nierentowne”. I ci ludzie, chcąc w jakikolwiek sposób zarobić jechali do pracy w takich warunkach.

I tu dochodzimy do kwestii dysfunkcjonalności państwa polskiego: poza nawiasem zostały postawione wielkie grupy społeczne, ludzie pozostawieni sami sobie radzą sobie jak umieją – przedsiębiorczy Marek wstawi do swojego busa dodatkowe ławki z desek i zawiezie sąsiadów do roboty. A że będzie gnał – bo wszyscy gnają, policja jest o tej porze w komendzie. Wiadomo zresztą, że stoją tu i tu, nigdzie indziej.

Ludzie, którzy usiłują jakoś utrzymać się na powierzchni, szczęśliwi, że przy tych jabłkach mogą pracować będą korzystać z okazji taniej podwózki, zawsze i w każdej okolicy Polski. I walka z tym jest walką z wiatrakami. To że to zdarzenie miało w ogóle miejsce wynika właśnie z tego, że Państwo Polskie wycofało się ze swoich funkcji cywilizacyjnych, że one w ogóle nie istnieją. Po pierwsze – dusząc przedsiębiorczość podatkami i utrzymywaniem pasożytniczej klasy urzędniczej – utrzymuje stan strukturalnego bezrobocia w takich miejscach jak ta Drzewica. Po drugie – likwidując usługi publiczne doprowadza do powstania ryzyk, które się w końcu materializują, jeśli są w dużym stopniu nagromadzone. Ten wypadek właśnie dlatego nastąpił, że Państwo Polskie wycofało się z usług publicznych, a te które pozostały, są na katastrofalnym poziomie – komunikacja publiczna, szkolnictwo. W konsekwencji ludzie radząc sobie, każdy w pojedynkę zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia ryzyk, np. zwiększając ruch na drogach jadąc do odległego miejsca pracy albo z dzieckiem do odległej dobrej szkoły. Przy braku inwestycji w drogi (i to nie chodzi o autostrady, ale zwykłe drogi lokalne, które są w większości za wąskie do nowoczesnego taboru ciężarowego) znowu występuje zwiększenie ryzyk wypadków.

A więc zaniechania, wycofanie się Państwa Polskiego ze sfery usług publicznych, wreszcie lekceważenie przepisów przez obywateli z powodu braku egzekucji prawa lub jeszcze gorzej – bezlitosnej egzekucji w stosunku do słabych, a braku egzekucji w stosunku do możnych – wszystko to w konsekwencji powoduje materializację ryzyk.

A Smoleńsk – gdzie tu Smoleńsk?

Smoleńsk plasuje się dokładnie w tym samym planie, i to niezależnie od tego czy to był zamach czy tylko koincydencja zdarzeń. Jeśli był to zamach – to dopuszczono do materializacji ryzyk przez zaniedbania, dotyczące ochrony, obniżenie rangi wizyty, przy świadomości o zwiększonej penetracji służb rosyjskich. Jeśli katastrofa – to tak samo na skutek słabości Państwa, wycofaniu się z świadomego zapobieganiu ryzykom, lekceważenie instrukcji HEAD itd)

Wniosek jest jeden – takie zdarzenia będą miały miejsce coraz częściej, ponieważ doszliśmy do punktu krytycznego, nawet go przekroczyliśmy, poza którym jest już tylko chaos.


Igor zapytał u siebie – co zrobić, żeby się nie powtórzyło? Odpowiedź jest prosta – naprawić Państwo Polskie, tak, aby zaczęło wypełniać swoje funkcje jednoczące obywateli   oraz funkcje zapewnienia usług społecznych. Obawiam się jednak, że skończy się jak zwykle pod rządami tej ekipy – na nagonce na busiarzy. Już zresztą odezwały się głosy jednej z grup oligarchicznych, czyli dużych przedsiębiorców transportowych, żądających  wzmożonych kontroli u swoich konkurentów, czyli drobnych przedsiębiorców komunikacyjnych z takiej Drzewicy czy innego Garwolina.

Kowal zawinił, a Cygana powieszą.

Author: Maciej Świrski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *